Twarz staruchy, poorana bruzdami, pomarszczona jak zeszłoroczne jabłko, skóra zwiędła i blada, nos haczykowaty, sylwetka pochylona, nogi chude i koślawe, piersi obwisłe i zmarniałe. A niechlujny strój tylko dopełnia obrazu brzydoty ciała. Charakter takiej staruchy to równie długa lista przywar – chytra, przebiegła, zdolna do intryg i manipulacji, dwulicowa i podstępna, pełna jadu, ta, która sprowadza na niewłaściwą drogę, po prostu zła pod każdym względem. Starucha, baba jaga, czarownica. Właśnie, nie mogę zapomnieć o czarach, rzucaniu uroków i praktykach magii. Przecież tym zajmuje się wiedźma.
To najczęściej spotykane skojarzenia z wiedźmą. Stereotypy, które krążą wokół niej. Sama w nie do niedawna wierzyłam. Żyłam w mylnym przeświadczeniu, w niewiedzy. Do czasu…
„Dziewczyny, w mojej głowie powoli zaczyna krystalizować się wizja trzeciego numeru Kompasu dla kobiet. Poczułam, że tematem powinna być wiedźma – ta, która wie. Chciałabym poznać wasze opinie, czy ten temat z wami rezonuje”. Tak brzmiała wiadomość od Eweliny (redaktor naczelnej), gdy powoli zabierałyśmy się za tworzenie kolejnego numeru. W reakcji posypały się wiadomości z pozytywnym odbiorem. Wśród Dziewczyn z Fajnej Ekipy entuzjazm dosłownie wystrzelił jak korek z szampana. A ja? Siedziałam cicho, nie reagowałam, nic nie mówiłam. A przynajmniej nie na głos, bo w głowie dialog toczyłam z własnymi myślami: „Wiedźma? Ta, która wie? Ona coś wie? Przecież to głupia starucha”. Napisałam do Eweliny, że nie dam rady dodać od siebie niczego ciekawego w tym temacie. Nie jest mi bliski, nie czuję klimatu, nie interesuje mnie magia ani tego typu sprawy. Będzie lepiej, gdy ten numer przeczekam w cieniu i znów zacznę współtworzyć kolejny, czwarty. W odpowiedzi usłyszałam: „Asia, ja chcę od tego numeru czegoś więcej. Wiedźma to nie tylko magia i czary. Wiedźma to ta, która wie, która słucha swojej intuicji. Jest ci do niej bliżej niż myślisz”.
Odpowiedź ta dała mi dużo do myślenia. Zasiała niepewność i wątpliwości. Jest mi blisko do wiedźmy? Mnie? Nigdy nie było mi do niej po drodze. Zresztą jakby miało być? Przecież opis ze wstępu artykułu wręcz odrzuca od takiej postaci. Postaci, którą znamy z bajek, opowiadań, ze szkoły i z prób zastraszania nas przez dorosłych. A przecież dorośli się nie mylą, mają rację w tym, co mówią do dzieci. To ty, Ewelino, masz jakąś nieprawdziwą wizję wiedźmy.
Swoimi wrażeniami i emocjami podzieliłam się z mężem (fanem Wiedźmina). Wysłuchał, pomilczał i powiedział: „Asia, przecież ty jesteś właśnie wiedźmą. I nie nazywam cię teraz jędzą, ale prawię ci komplement. Serio”. Poczułam się zbita z tropu. Zaczęłam szukać drogi wyjaśnienia. Musiałam zgłębić temat, bo straciłam nagle fundament dziecięcych wierzeń.
Dziewczyny z naszego Kompasu poleciły mi książkę, która miała pomóc mi „pozbierać szczękę z podłogi”. To Biegnąca z wilkami autorstwa Clarissy Pinkoli Estés. I właśnie o niej chciałabym Wam napisać. Zrecenzować ją, a przede wszystkim polecić. Przekazać tę książkę w kolejne kobiece dłonie.
Gdybym miała Biegnącą z wilkami opisać jednym zdaniem, nazwałabym ją leksykonem kobiecej psychiki, dzięki któremu można odkryć, jak pięknie jest być kobietą.
Jaka jest kobieta? Jaka jest jej natura i pierwotne instynkty? Czym kieruje się w życiu? Kim by była, gdyby świat nie starał się jej na siłę „ucywilizować”? Na te pytania odpowiada właśnie treść Biegnącej z wilkami. Na stronach, bardzo wielu stronach, jawi się nam opowieść o kobiecie, silnej, dobrej, która ma pasję i jest kreatywna. To kobieta dzika, kierująca się instynktem. Określenie dzika może odruchowo przywodzić niezbyt miłe skojarzenia, ale autorka uświadamia właśnie, że dzika to w rzeczywistości symbol instynktownej natury wszystkich kobiet. Natury narażonej na stłamszenie przez społeczeństwo, które chce wtłoczyć każdą z nas w sztywne role, jakie ma odgrywać. Zaznaczę w tym miejscu, że nie nawołuje ona do agresji wobec świata, który odbiera kobiecie dzikość. Nie, ta książka nie buntuje. Ona właśnie koi, otula ciepłem, daje wyraz zrozumienia wobec tego, co jest niedoceniane przez cywilizację.
Biegnąca z wilkami zrobiła na mnie piorunujące wrażenie, dała bardzo wiele do myślenia, a moja psychika z dnia na dzień zaczęła na nią reagować. W jaki sposób? Głównie w postaci bardzo wymownych snów. Dla kogoś, kto ma jakiekolwiek, choćby blade, pojęcie o kwestiach duchowych, magicznych, egzystencjalnych nie jest to może nic nadzwyczajnego, ale taki odzew ze strony samej siebie był dla mnie zaskoczeniem.
Książki tego typu wymykają się wszelkim kategoriom. Z jednej strony Biegnąca z wilkami to piękna opowieść o kobiecie, a z drugiej – nie da się jej czytać jak literaturę piękną. Jest ona również pozycją do pracy, do zatrzymywania się i zastanawiania. Choć tytuł „biegnie z wilkami”, książkę czyta się powoli, spokojnie, nieśpiesznie. To książka na lata, bo wymaga zastojów i powrotów, nawrotów i powtórzeń. Takie zabiegi i liczba stron mogą przytłaczać, ale jednocześnie paradoksalnie olśniewają i wzbogacają.
Mój egzemplarz jest pełen kartek, karteczek i karteluszek. Zaznaczyłam sobie wspierające mnie słowa. Fragmenty, które w chwilach zwątpienia postawią mnie do pionu. Też takie, które w trudach przyniosą mi ulgę i wytchnienie. I takie, które w przypływie inspiracji do tworzenia dodadzą mi jeszcze więcej wiatru w żagle. Bo dzięki tej książce naprawdę zaczęłam płynąć.
Biegnąca z wilkami to jedna wielka księga cytatów. Chciałabym podzielić się z Wami chociaż kilkoma. „Intuicja to skarb kobiecej psychiki. Jest jak wahadełko w rękach różdżkarza, jak kryształ, przez który patrzymy tajemniczym wewnętrznym wzrokiem. Jak mądra stara kobieta, która zawsze jest obok, gotowa doradzić, co należy zrobić, czy pójść w prawo, czy w lewo. To jedna z form Tej, Która Wie, starej La Que Sabe, Dzikiej Kobiety”. To słowa wstępu do baśni o Wasylisie – dziewczynce, która otrzymała od swojej umierającej matki laleczkę. Lalka symbolizuje w tej baśni intuicję, czyli wewnętrzny żeński duch, głos wewnętrznego rozumu, wewnętrznej wiedzy i świadomości. Historia Wasylisy pokazuje, że nie ma większego daru matki dla córki niż solidna wiara we własną intuicję. Co ta intuicja daje kobiecie? „Jak wilk, intuicja ma pazury, które wdzierają się do wnętrza rzeczy i przygważdżają je; ma oczy, które potrafią przejrzeć tarczę persony; ma uszy, które słyszą więcej niż ziemski ludzki słuch”. Pięć miesięcy temu na świat przyszła moja córka. Zapragnęłam podarować jej w życiu laleczkę, dzięki której nie przyjmie postawy „co ma być, to będzie”, lecz zdobędzie wiarę, że „zobaczymy wszystko, co da się zobaczyć”. Podaruję jej lalkę i tym gestem pragnę nierozerwalnie połączyć Marcysię z intuicją.
yć Marcysię z intuicją. Lubię sięgać do swojego wnętrza, do głęboko skrywanych emocji, potrzeb i pragnień. Poddawać refleksji swoją osobę, by lepiej siebie poznać. Tak, mimo 33 lat wciąż odkrywam siebie. Nazywałam siebie introwertyczką i wysoko wrażliwą. Wciąż mam zestaw cech, które przypisane są takim osobom. Jednak od lektury Biegnącej z wilkami zmieniłam określenie. Teraz nazywam siebie Dziką Kobietą.
Po lekturze choćby kilku stron dziennie moja dusza czuła się nakarmiona. Ta książka może zmienić życie. Tak jak zmieniła moje. Weszłam z nią w intymną relację i owocem tego związku jest moja duma z dzikości, którą w sobie mam, a której do tej pory nie zauważałam. I tak, mój mąż miał rację. JESTEM WIEDŹMĄ. Tą, która wie i która czuje. Tą, która pragnie i potrzebuje. Tworzyć. Żyć. Być. Dziką kobietą. Na zawsze.