Kiedy analizuję moją decyzję o wyjeździe z Polski, to wiem, że myślałam wyłącznie o poprawie dobrostanu materialnego mojego i mojej rodziny. Nie sądziłam nigdy, że moja psychika odczuje to tak bardzo…
Moja historia to standardowy schemat: ciężko z dobrze płatną pracą w mieście rodzinnym, następnie kolejny cios – śmierć taty. Wiedziałam, że jedynym wyjściem z sytuacji jest wyjazd.W inny sposób nie mogłam pomóc mamie.
Niestety, życie na emigracji to nie bajka. Nie ma na początku bliskich osób, rodziny i przyjaciół, którzy mogą cię wspierać, jesteś pozostawiona sama sobie.
Z biegiem lat (u mnie to już 11) zmienił się mój system wartości, myślę że też dorosłam do pewnych rzeczy. Również do innego myślenia i postrzegania świata.
Zaczęłam inaczej patrzeć na swoje życie, zauważyłam, że tempo, jakie sobie narzuciłam (co wiązało się z ogromną ilością stresu), działało na mnie destrukcyjnie.
Odczuwałam coraz większy brak kobiet wokół mnie, które nie są tylko łase na pieniądze i dostatnie życie. Brakowało mi tych, które są poetkami, artystkami, kobietami biznesu, tych które chcą czegoś więcej od życia niż rzeczy materialne. Kobiet, które pomimo dotykających ich problemów, nadal są pełne optymizmu, marzeń i miłości.
Zaczęłam szukać na portalach społecznościowych różnych stowarzyszeń, kręgów kobiet i tak znalazłam ponad pół roku temu profil kobietyrazem.nl na Instagramie. Okazało się, że w niedługim czasie organizują swoje pierwsze spotkanie. Od razu stwierdziłam, że jadę, wysłałam wiadomość z prośbą o wpisanie mnie na listę uczestniczek i czekałam z niecierpliwością 🙂
To była najlepsza decyzja jaką mogłam podjąć. Poznałam tam tak wiele inteligentnych, twórczych i przesympatycznych kobiet. Ich energia wręcz roznosiła salę.
Tak zapoczątkowało się wiele znajomości, które trwają do dziś.
Pomimo, że nie widujemy się codziennie, a wręcz sporadycznie (jesteśmy rozrzucone po całej Holandii i części Niemiec) zawsze pisząc do którejkolwiek z nich czuję jakbyśmy się znały od lat. Nie oceniają, nie doradzają, słuchają i po prostu są!
* Ania (@pracownia.ani) – znamy się od kilku miesięcy a czuję jakby była w moim życiu od zawsze.
Malarka, artystyczna dusza, pełna spokoju, emanująca niesamowicie ciepłą i spokojną aurą.
* Karolina (@shaktiyogastudiotegelen) – joginka z piękną duszą, pełna energii i duchowości , dzięki niej joga stała się dla mnie ostoją. Uwielbiam zajęcia i warsztaty z nią. Dzięki niej nauczyłam się jak ważny jest spokój mojego ducha.
*Monika (@crea_me_passion) – zaraziła mnie swoją pasją do makramy. Kobieta emanująca ciepłem i zrozumieniem. Makrama na zawsze pozostanie w moim sercu dzięki niej.
* Angelika (@samo_siejka_chwasty_i_ruch) – moja szeptucha, uwielbiam jej kobiecą energię, pokłady wiedzy jakie posiada i które przekazuje innym kobietom na swoim profilu.
*Ewelina (@evemoonstones) – artystka wykonującą niesamowitą biżuterię z kamieni, mistrzyni reiki, dzięki jej przepływom energii zaczęłam normalnie spać i funkcjonować.
Prywatnie niesamowicie ciepła i dobra dusza, dzięki niej odzyskałam w wiarę w dobrych ludzi.
*Eliza (@lunulasoulslifting) – osoba pełna pasji, terapeutka, jednocześnie mama trójki dzieciaków.Podziwiam ją za wszystko co robi, jej kręgi kobiet to coś wspaniałego, a energia którą roztacza mogłaby przenosić góry.
Mogłabym tak podawać dużo dłużej imiona kobiet które pojawiły się w moim życiu, ale tych sześć powyżej stało się moim DOBROSTANEM w życiu na emigracji.
Każdej z osobna dziękuję, że mogłam ją poznać.